Robocza nazwa Edinburgh Festival to nagromadzenie różnego rodzaju widowisk, festiwali i festynów w sierpniu i we wrześniu[2] każdego roku w stolicy Szkocji Edynburgu. Tylko podczas trzech tygodni festiwali do miasta przybywa ok. 2 mln gości. "
To tyle tytułem wstępu (love Wikipedia). Jak to najczęściej w niedzielę rano bywa, dorośli piją u nas kawę, dzieci się bawią i pada pytanie... Co dziś robimy. Wczoraj był najcieplejszy dzień szkockiego lata w tym roku... Padło właśnie na EDYNBURG.
Pierwsze wrażenie... to zupełnie inne miasto niż Glasgow. Ogromna ilość turystów, artystów, sztuki wszelakiej, hałasu, kolorów, wolności, zabytków... wszystkiego na raz... Właśnie z tego natłoku wrażeń pewnie wszystkie ptaki z tego miasta uciekły, bo Glasgowskich mew, wielkich jak bociany nie widziałam... ;)
Im jednak dłużej wdychałam Edynburski klimat, tym bardziej podobał mi się ten teatr rozmaitości, każda osoba może tam fascynować, każda inspirować... Artyści pokazują swój talent rozmawiając ze słuchaczami, każdy jest z każdym i jest jedność, radość, coś co spaja tłum, ze sztuką i materią miasta... Jest w tym magia.
Miasto ma swój ciężar, góry wyrastające z zza budynków dodają patosu, a morze na horyzoncie jest obietnicą wolnośći ;) Oki bredzę ;) Ale takie to miasto... pokręcone, duszne od wrażeń i piękna...
Polecam każdemu... ja wrócę... jeden dzień to za mało... można się udławić ;) lepiej dawkować i postępować zgodnie z ulotką załączoną przez producenta ;)
A tak na serio, kurcze fajnie było... Ale i tak wolimy Glasgow jako miejsce do życia <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz